poniedziałek, 10 lipca 2017

Nie ma tytułu, nie mam głowy do myślenia ;)

Ok.. w domu porobione, Łukasz w pracy, starsza latorośl u dziadków, młodsza tnie w Minecrafta. Czyli mam wreszcie chwilę czasu aby coś spróbować napisać. Strasznie zaniedbałam tego bloga, czas przecieka mi dosłownie przez palce, nie mam kiedy usiąść spokojnie i popisać. W sumie klepiąc te kilka zdań przerywałam już dwukrotnie, ponieważ moje młodsze dziecię zachciało pić, a  w międzyczasie przybył kurier z kolejnymi klamotami ślubnymi. ;)

Mamy lato i wakacje w sumie już się kończą, więc dnie lecą mi głównie na wymyślaniu kolejnych zajęć, aby ta moja dwójka się nie nudziła i nie pozabijała przy okazji (przechodzą jakąś fazę zniszczenia, apokalipsy i nie wiem czego jeszcze, ale wyprosić ich o chwilę spokoju to naprawdę cud). No i wraz z moim ulubionym krasnoludem wykonujemy wybitnie upierdliwego questa pod nazwą "przygotowania do ślubu". Szczerze, nigdy nie myślałam, że z tym jest aż tyle roboty. Ale skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć też B i zrobić to wszystko jak najlepiej. Jesteśmy już na miesiąc, no trochę ponad przed, większość załatwiona, zostają kwestie dekoracyjne itp więc chyba nie idzie nam tak źle. Jesteśmy już po weekendowym wypadzie panieńsko-kawalerskim (tak, jesteśmy jednymi z tych przegrywów, którzy lubią bawić się wspólnie i łączą nawet to ;p).Trzymajcie kciuki aby to wszystko wyszło, bo ja już wpadłam kilkukrotnie w przedślubną histerię :D
Zdążyliśmy też na szczęście zaliczyć kilka dni sami z ferajną w górach więc jakiś tam poziom skupienia osiągnęłam.
To taki skrót na szybko, ale w najbliższym czasie opiszę też kilka fajnych miejsc w których udało nam się być przez ostatnie miesiące :) Ale to już opiszę osobno.

Pszczyna (soon...)

Egzotarium (soon...)

Mały zwyrol dostał pierwsze rolki :D

No i nasza pannica z deską ^^ 

Kapias (soon...)

Mieszkać nad jeziorem i nie korzystać z dobrodziejstw jakie oferuje to ostatnie frajerstwo :D


Fot z Milówki zabraknąć nie mogło :D Było trochę zabawy, zwiedzania, była wyprawa na Baranią Górę. ;)




















No i co nieco naszych weselnych wypocin ^^
Jaka jak podjarana byłam po odbiorze tych zaproszeń to szok ;)

Efekt końcowy <3 p="">
Oraz gwóźdź programu czyli nasz przyszły symbol zniewolenia ^^ Idealnie takie jak chcieliśmy. A co się nakombinowaliśmy u jubilera to tylko my wiemy ;)


Detale


Oraz moja szanowna druga połowa, przyszły towarzysz życia oraz głowa rodziny.... A, że świr do tego to już zupełnie inna dyskusja. W każdym razie w swoim wymarzonym garniaku ślubnym ^^


Wkrótce nadrobię to i owo mam nadzieję :) A teraz  muszę spadać budować z młodszym wyrzutnie z lego :D

Apropos taki smaczek z dzisiejszego spacerku :) Mały lovelas vel zwyrol <3 p="">





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz