niedziela, 30 czerwca 2013

School's out for summer! :)

Dzisiaj z pełną świadomością, będąc zdrową zarówno na umyśle jak i na ciele (narazie), mogę się nazwać specjalistą architektury wnętrz (tak, przyczepcie się teraz, że nie taka szkoła jak by sobie jaśnie państwo w telenoweli życzyli ;)). Wymęczyłam się okrutnie, ale dałam radę. Pozotaje tylko 17 odebrać świadectwo. Teraz wreszcie przyjdzie czas na wymarzone studia. Z jednej strony jestem zadowolona, ze wreszcie szkoła się skończyła i przynajmniej od tego mam wakacje ;] Ale z drugiej trochę żal będzie, być może nigdy nie spotkać ludzi z którymi się jednak trochę przez ten czas zżyło. No, ale nic. Życie płynie dalej, ja jestem zadowolona, wszycy są zadowoleni, a banda zniesmaczonych swoim nudnym życiem ludzików ma kolejny powód, aby się na mnie wyżywać, bo śmiem cieszyć się tym co mam i osiągam ;) Póki co mam to jeszcze bardziej gdzieś niż zwykle i idę się porządnie wyspać (bo tak, mój facet jak ma wolne potrafi zająć się dziećmi i dać mi nieco luzu. Besztajcie sobie żem wyrodna!).


A już za 26 dni koncert!!! Jedziemy do Brna! Marzenie życia zotanie spełnione! :D ("My God", świetnie jechało się dziś ze szkoły, po tych ostatnich egzaminach słuchając "School's out" baaardzo głośno! :)


*.*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Zaprawdę powiadam wam. Mając rodzinę, ma się czas na... wszystko!

Nie zliczę chyba ileż to razy słyszałam, że kiedy będę mieć dzieci to skończy się wychodzenie, będę siedzieć w domu, sprzątać, gotować i nie mieć czasu na nic. Ale czy ja bym się zgodziła z takim obrotem spraw? W życiu! Janis musiała udowodnić, że dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych ;)

Zacznijmy od faktu, że za tydzień jak wszystko dobrze pójdzie, zostanę specjalitą architektury wnętrz, a potem pozostanie mi tylko szykować się na wymarzone studia. Zatem obalam mit nr. 1, że mając dzieci nie można się edukować. Można! Przy dobrej organizacji moi mili da się spokojnie uczyć.

Kolejny mit dotyczy spędzania wolnego czasu. Według niektórych osób dla matek takowy czas nie istnieje, a życie towarzyskie ogranicza się do krótkich wymian zdań na placu zabaw z innymi rodzicielkami. Litości. W ostatnim tygodniu tylko, udało mi się zgarnąć przyjaciółkę, synka i wyruszyć nad jezioro gdzie w najlepsze plażowaliśmy, plotkowałyśmy (uwierzcie, na pewno nie o kupkach i pieluchach;) ) i zbijaliśmy bąki pół Bożego dnia. Za to w weekend nieopodal mojego domu koncert dawali moi dobrzy znajomi i grzechem byłoby nie pójść. Co prawda mieliśmy wybrać się w komplecie, pełną familią oraz moją inną przyjaciółką, ale deszcz nieco zweryfikował nasze plany. Jako, że było mokro, Pan tata wyrozumiale zapowiedział, że z Młodym zostają w domu i będą grać w Minecrafta, a my sobie mamy iść. To poszłyśmy. W ten posób córa moja zaliczyła pierwszy rockowy koncert, urządziła sobie w dodatku mini Woodstock, uświniła się w kałuży, latała za chłopakami i bawiła w najlepsze. W dodatku poznała nowych wujków i zobaczyła daaaawno niewidzianego wujaszka. A ostatnio udało się nam również wyprowadzić piesa na małe wodowanie w Paprocanach.  I wszycy byli zadowoleni.

Mit nr 3 tyczy się głównie osób, które mają cokolwiek współnego z różnymi subkulturami. Tutaj również nasłuchałam się, ze mam dzieci powinnam wyglądać normalnie. Normalnie? W moim mniemaniu tak właśnie wyglądam. Ale dla porej ilości osób powinnam wbić się w mało twarzowy dres albo najlepiej worek pokutny. Porzucić skóry, gitary, tatuaże i makijaże, bo przecież matce nie wypada. Nie wypada matce to wyglądać jak prostytuka. A do czyjegoś wyglądu o ile nie przypomina do złudzenia stroju kobiety wykonującej najstarszy zawód świata nikt potronny nie powinien wtykać nosa. Jakoś do dziś ubieram się tak jak lubię, stylu nie zmienię, bo nie lubię tzw. "zwyczajnych" ubrań i basta!

Mit 4 - przy dzieciach ledwo jest czas na ogarnięcie domu. Serio? To ze mną chyba jest coś nie tak albo jestem wybitnie zorganizowana, bo mając dwoje szkrabów, psa, papugę (taaak sprawiliśmy sobie drugiego pupila), dom na głowie, szkołę ja nadal potrafię się nudzić!I wyszukuję kolejne opcje na spędzanie czasu, rozwijanie się itd.

Martwi mnie tylko to, że wiele kobiet w te wszystkie bzdety wierzy lub je wyznaje, a potem narzeka jak sobie zmarnowało macierzyństwem życie. Ja osobiście nie mogę tego słuchać! Organizacja, organizacja i jeszcze raz organizacja! Nie po to Matka Natura dała nam wielofunkcyjność abyśmy teraz narzekały, że kilka przyziemnych spraw do załatwienia to koniec świata.

Jeżeli znacie jeszcze jakieś ciekawe opinie krążące wokół macierzyństwa dawajcie znać! Chętnie zastanowię się na ile to ma sens.


A teraz dowody zbrodni czyli kilka fotek z naszych małych wypadzików ;)

Radosny Vader z Loch Ness ;)



Plażujemy!



A oto nasz papug - Edgar ;]







Koncertowo! Wujki, ciotki i dziecko zadowolone :D


A na koniec się pochwalę, Wika została właśnie absolwentką przedszkola im. Kubusia Puchatka w Tychach. A od września czas do szkoły! 


środa, 12 czerwca 2013

Coś dla małego mężczyzny

Zgodnie z obietnicą dorzucam dziś nowe ciuszki dla dzieci. Zebrałam trzy, które moim zdaniem świetnie się prezentują!


Na chłodne noce, cieplutki pajacyk w misiowym stylu. Wygląda pięknie, a do ego jest bardzo wygodny!


Dla małych fanów Kubusia Puchałka ;) Też pajacyk, nieco cieńszy niż ten pokazany wyżej, ale równie funkcjonalny. Przy okazji muszę pochwalić i polecić grzechotkę, którą Tristan trzyma w rączce (do kupienia w Pepco). Maluch prawie nie odrywa od niej łapek! A druga sprawa, każdej mamie (tacie też) sugeruję kupno takiego bujaczka na baterie (jedyny minus baterie 4x R14 pożera w kilka dni). Nasz wyszukany został na allegro i jak tylko mam ochotę odpocząć lub zrobić coś w domu, wystarczy jak wsadzam tam Młodego i mam go z głowy na dłuższy czas. Buja, gra, świeci, zkoda tylko, że kawy nie robi do tego ;)



A tu coś fajnego na wyjście. Śliczny granatowy dresik, czapeczka z daszkiem i efektowne trampeczki, czyli zestawik w sam raz na spacerek czy zakupy. Prezentuje się bardzo ładnie i jak widać na załączonym obrazku Pan Model również świetnie się w nim czuje!

wtorek, 11 czerwca 2013

Nadrabiam!

No, wreszcie porobiłam kilka sensowniejszych zdjęć. A właściwie to córa mi porobiła ;) Mimo najszczerszych chęci nie mam kiedy czegoś naskrobać, a pomysłów sporo! No nic, dzieje się, dzieje, synuś rośnie jak na drożdżach. Dziś skończył 4 miesiące, a już potrafi siedzieć chwilke przy obłożeniu poduchami, wcina zupki, kaszki i inne frykasy i generalnie rozwija się ekspresowo. My, jako rodzice też nie próżnujemy, udało nam się zakończyć prawie remont pokoiku (zostały tylko meble do zamówienia), do zakończenia studium zostały mi tylko dwa zjazdy, a w ramach rozrywki i wychodnego zaliczyliśmy nawet otwarcie nowego baru w Katowicach - Rudy Goblin (polecam!). A wracając do tematu, oto nowe zdjęcia (jutro najdalej na dniach postaram się dorzucić znowu coś dla dzieci i jakieś przepisy).



Prosto, zwyczajnie, bez wymyślnych dodatków. Wszystko w czerni i srebrze. Czarne jeansy, botki motocyklowe, bluzka z pytajnikiem zrobionym z ćwieków i lenonki + srebrne kolczyki. Wiadomo, na spacer z maluchami wygoda przede wszystkim!




Nieco więcej nonszalancji. Czarne jeansy i czerwony tank-top, uzupełnione skórzaną kamizelką, botkami motocyklowymi, indiańskimi kolczykami i klasycznymi lenonkami.


Aaaaa przy okazji pochwalę się strojami z otwarcia ww Rudego Goblina! Impreza super, potężny wybór rozmaitych piw i przednia zabawa w klimatach średniowiecznych. Więcej o tym miejscu w którymś z kolejnych postów!