wtorek, 16 czerwca 2015

Country boys can survive...

Tak sobie siedzę przy kawie i dobrej nucie country w wykonaniu Hanka Williamsa Jr. i myślę. Myślę nad związkami między ludźmi. Nie, nie chodzi mi o związek partnerski, małżeński itd. Raczej o coś co zawsze uważałam za znacznie silniejsze od miłości, mianowicie przyjaźń. Przyjaciele byli dla mnie jak to zwykłam mawiać, rodziną którą sama wybrałam. Ludźmi, którzy zawsze będą obok choćby się waliło i paliło. To osoby, które mogą zadzwonić do Ciebie z problemem o 3 w nocy, a Ty się nie wkurzysz. To są osoby, które również mogą tak sobie wpaść na ploty wczesnym rankiem, wywlec Cię z łóżka za nogę i zatargać do kuchni na kawę i papierosa. Wielu z nas takie osoby w swoim życiu ma, a powinien każdy. Przecież musimy mieć w kimś oparcie, a nie zawsze chcemy wygadać się własnej rodzinie.
Gorzej jeśli trafimy na ludzi obłudnych, toksycznych, którzy jedyne czego chcą to wykorzystać nas i rzucić w kąt kiedy się znudzimy i przestaniemy być przydatni. Do tej pory sądziłam, że nie otaczają mnie już takie osoby, że moja upierdliwa wręcz selekcja wobec ludzi uchroniła mnie właśnie przed tym fałszem. A jednak nie. Po kilku latach wydawałoby się dobrej, silnej znajomości, wielu wyjazdów, spotkań, imprez, chwil gorszych i lepszych dowiadujesz się, ze jesteś wieśniakiem, nic nie wartym idiotą, a tak w ogóle to Twoja wina, bo nie czujesz potrzeby ciągłego imprezowania, zakupów i innych płytkich form spędzania czasu, więc na pewno zazdrościsz i spadaj. Przyznam szczerze, że w pierwszej kolejności czytając każde zdanie po kolei zastanawiałam się, czy to ja zwariowałam, druga strona się naćpała czy to może ja mam w składzie kawy jakąś ciekawą substancję dosypaną. Tak czy owak z totalnego steku bzdur i lawiny bezsensownych, pustych obelg udało mi się wyczytać, iż druga strona ma mnie gdzieś od dawna (co nie przeszkadzało jej oszukiwać mnie dla własnej korzyści, na przykład aby mieć gdzie wsadzić tyłek w razie potrzeby) i mam spadać. Cóż zdarza się, ludzie się rozchodzą, znajomości zrywają. Jedyne co mnie wciąż zastanawia, to nawet nie powód dla którego przyszło mi czytać tą stertę nieskładnych wywodów pisanych jakby przez osobę może z 12-letnią, bardziej dziwię się dlaczego dorośli ludzie nie potrafią podejść i powiedzieć wprost, że nie chcą dalej ciągnąć jakiejś znajomości, a robią podchody jak dzieci. Typowo kobieca cecha "jak będę kręcić, kombinować i się wymigiwać to może się domyśli". Otóż zwykle druga osoba się nie domyśla, bo wierzy w te wymówki  i liczy, że są one prawdą. Inna sprawa to coś co sama sobie znów zarzucam. Dlaczego do tej pory nie zauważyłam towarzystwa nie, fajnej, odpowiedniej dla mnie jak się okazuje osoby, a zwykłego wrzoda na dupie, zachowującego się jak chorągiewka na wietrze lecąca tam gdzie poniesie ją wiatr i który dążył tylko do swojej wygody i korzyści.

Podsumowując ten wywód, stwierdzam iż jednak bycie bucem ma swoje plusy. Puści ludzie odejdą z mojego życia sami. A zostaną Ci którzy powinni, co na fali ostatnich wydarzeń również zauważyłam. Kończąc, pieprzyć bezwartościowych ludzi, a teraz zabieram moje dwa diabły (przez które tak okrutnie ubolewam nad własnym życiem) i idziemy do cioci na kawę, bo cóż na tym zadupiu można więcej robić. ;)

11 komentarzy:

  1. Dlatego cieszę się, że mam tylko Ciebie mamo ;] Zawsze wolałam jakość przyjaźni nad ilością. Więcej osób=więcej problemów.
    Ktoś, kto żeruje na innych, tworząc wokół siebie aurę ofiary nie zasługuje nawet na 10 % zaufania. Ponieważ Janis nie napisała o kogo chodzi ja chętnie to zrobię. Mnie nie rusza publiczna krytyka tym bardziej, że jest więcej warta niż ciche obgadywanie przez ponad rok. Strzeżcie się przed Anna Poley. Wykorzysta i porzuci. Kameleon społeczny-gdzie się nie znajdzie to takie "barwy" przybiera byle żeby się towarzystwu przypodobać. Desperacko pragnąca akceptacji,uwagi i zrozumienia, tworzy sztuczne problemy (najczęściej zdrowotne) aby znajomi się nią przejmowali i jej współczuli. Pusta,zimna,manipulantka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z uwagi na to, że w mym życiu często spotykałam takie żmije, mogę powiedzieć Ci Janis, że nie jest to powód by się zamartwiać a raczej dobra okazja do kupienia flaszki i świętowania. Należy cieszyć się, że ta fałszywa osoba wreszcie się od Ciebie odkleiła niczym wsza od włosa. Poza tym osoba, o której jest ten post z samego swego wyglądu nie budzi zaufania oraz sprawia wrażenie (zresztą trafne) wrednej i wiecznie nieszczęśliwej. Zakładam, że za wszelką cenę pragnie owinąć sobie wokół palca gorącego i bogatego faceta by móc jeszcze bardziej pokazać światu jaka to ona jest "zajebista" ale niestety żaden pan NA POZIOMIE nie zechce kobiety z wyglądem niedomytej bagiennej wiedźmy z krzywym nosem. Jedyne na co mogłaby liczyć to dostanie od niego miotły by mogła odlecieć jak najdalej z jego pola widzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd jak mniemam dowartościowywanie się ciuchami pokroju typowej prostytutki z ul. Beskidzkiej w Tychach ;) Ale pamiętajmy to ja jestem wieśniak :D

      Usuń
    2. Najgorsze chyba jest to że zrobiła znowu z siebie ofiarę. " Oj tak biedna poley zła janis powiedziała ci prawdę ale będziemy po twojej stronie bo jesteśmy za głupi żeby zrozumieć że nas wykorzystujesz."

      Usuń
  3. Zgadzam się, że najgorzej jest, gdy osobę znasz wiele lat, czasami lepiej niż własną rodzinę, a potem okazuje się, że to wszystko był blef. Ale widocznie ludziom sprawia przyjemność wykorzystywanie innych. Albo może to jakiś fetysz? Inaczej nie byłoby tak wiele osób "żerujących" na wierze drugiej osoby.

    Chciałabym się odnieść także do części podsumowującej, gdzie stwierdzasz, że po przez tak zwane "bycie bucem" eliminujesz puste osoby. Cóż, wobec mnie tak się zachowałaś, a ja odpuściłam nie z powodu pustości, ale jedyne czego nie toleruję to chamstwa, tym bardziej w stosunku do osób, których się nie zna (tak, jak my).
    Jednak mimo to czytam Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na kolejny post, gdyż w pewnych sprawach życiowych odnajduję takie samo podejście do życia. I nie musimy się lubić - i tak będę śledzić kolejne posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zamierzam z siebie robić świętej, też popełniam błędy, czasem zachowam się jak buc z nerwów, z głupoty lub innych przyczyn. Jestem tylko człowiekiem i zdarzają mi się wpadki jak każdemu. Nie domyślę, się kim jesteś więc nie odniosę się do sytuacji między nami. Ale miło mi wiedzieć, że ktoś śledzi tego bloga, czyta posty. Czy się lubimy czy nie, nie każdy musi się uwielbiać. Co do tego co napisałam w poście chodziło mi raczej o fakt, że raczej nie mam w zwyczaju być miłą dla każdego, bez powodu, czasami moja szczerość jest wręcz bezczelna, ale jednak ma to swoje plusy. Przyjacielowi możesz powiedzieć wiele i w najgorszym razie da Ci w pysk i pójdziecie na piwo. Osobie chcącej tylko poklasku i lansu nie dogodzisz, bo jak w wymienionym w poście przypadku, tej Pani nic nie pasowało, bo szlag ją trafił że ktoś może mieć problemy i chcieć się zwierzyć i nie zawsze tryska optymizmem. A w jej wypadku na imprezę trzeba mieć ochotę zawsze. W takim wypadku podziękuję za znajomość ;)

      Usuń
  4. Nikt nie jest w stanie być świętym w każdej sprawie. Jeśli chodzi zaś o Annę Poley to ona nie ma dzieci, nie ma większych zmartwień dnia codziennego, jakiś ambicji na przyszłość też nie widziałam. Więc żyje od imprezy do imprezy, a między czasie zakupy. Nie chcę jej obrabiać dupy, bo ja osobiście nic do niej nie mam, nie zalazła mi za skórę. Ale jednak taki jest fakt. Może kiedyś zrozumie, gdy dorośnie.. :)
    Oj tak, staram się codziennie sprawdzić, czy przypadkiem nie ma nowego postu. Podoba mi się sposób, w jaki prowadzisz bloga i to, jak pokazujesz być rock'n'rollową mamą, która nie nosi worka pokutnego, ale realizuje się w macierzyństwie oraz kształci się. Przy dobrej organizacji widać po Tobie, że się da wszystko. Ba, nie dość, że dzieci to jeszcze Vader (a to jak trzecie, nigdy nie dorosłe dziecko). Sama niedawno zostałam mamą, dokładnie 2 miesiące temu, Sebastiana (Bacha), tak więc każdą Twoją poradę (no może nie każdą, ale znaczną większość) chłonę jak gąbka. Mąż mi o tym blogu powiedział i jestem świeżą czytelniczką, ale w jedną noc ogarnęłam poprzednie postu.. od samego początku. I mimo, iż czytam go po nocach to nie żałuję ani minuty. Trzymaj tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mawiam ona stara a głupia ;) Miło mi w takim razie, że coś ciekawego tu znajdujesz, choć ze mnie blogerka jak z koziej dupy trąbka :D A też czasem rzadko dodaję posty, teraz będę miała pewnie więcej czasu i chęci co by coś napisać. Tak jak się chce to można prawda, faktem też jest, że Vader to kolejny zbiorek kłopotów nie licząc tych pomniejszych futrzasto pierzastych, które u nas rezydują. Jednak każdy jakieś hobby ma, u mnie bycie Ace Venturą to cel życia :D Co do zostania mamą, gratuluję w takim razie :) 2 miesiące to dopiero początek, a co dopiero będzie potem :) Na dniach tak btw coś dodam, może jutro albo pojutrze jeśli mnie stres zaś wykończy.

      Usuń
  5. Jeśli blogerka jak z koziej dupy trąbka, to chyba pozłacana, bo naprawdę przyjemnie się czyta i z uśmiechem. Ja tam w dzieciństwie miałam marzenie, żeby zostać dr Dolittle i jak "zagaduję" do zwierząt. Najlepsze jest to, że nawet do cudzych! :D Pewnie w przyszłości też będziemy mieć z mężem jakieś zwierzątka, ale na chwilę obecną w domu mamy jeszcze chaos - brakuje tylko nasrać :p
    A dziękuję, dziękuję. Dopiero początek.. później będzie gorzej? :D Wszyscy mnie tak straszą.. a wystarczy, że Młody już Nam się drze przez pół dnia (i to nie kolka!) :p Czekam na kolejny post. Spokojnie, sprawdzam codziennie, ale dziękuję za informację ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha no to widzę mamy podobnie xD U nas też chaos, a ja przygarnianiem tylu znajd tylko go powiększam, a chłop szału już dostaje. I też ino wziąć i nasrać tak na dobrą sprawę... Poczekaj jak zacznie się bunt dwulatka :D Mój Tris przechodzi takowy od prawie roku i normalnie się czasem nie da..... ^^ Może wrzucę potem film jak ostatnio się darł bo mu piżamę założyliśmy...

      Usuń
  6. Nawet mnie nie strasz, bo i tak już teraz mamy darcie prawie non stop. Bunt dwulatka? Brzmi strasznie.. Ale dobrze wiedzieć takie rzeczy wcześniej, by być przygotowanym.. :D

    OdpowiedzUsuń