Na początek jak spędzaliśmy Dzień Dziecka. Pogoda dopisała tak samo jak okoliczne imprezy z tej okazji.
Byliśmy na spotkaniu autorskim z panem Waldemarem Cichoniem, autorem ulubionych ostatnio książek dzieciaków o kocie Cukierku.
Tristanu debiutuje na koniu. No i wujek oczywiście asystuje w razie ataku paniki ;)
No, Wika tradycyjnie również musiała dorwać się do konia, jakżeby inaczej! :)
Zaliczyliśmy też zawody sportowe nad naszym jeziorem. Tu fotka z maskotką imprezy i oczywiście nagrodami!
A tu z festynu szkolnego u Młodej. Tris jakiś taki nie w sosie :D
Takie pseudo hipsterskie foto z dłuższego spaceru z Trisem i Vaderem (Wika z dziadkami w górach była). Cola, Star Warsy i gwiazdki zawsze na propsie!
Samojebka z piesełem musi być. A jaki zadowolony! :) I Tryś w tle :D
Tacy kumple!
A tu Tris ze swoim kolegą Nikosiem. Matkowaty wypad nad jezioro.
OMG! Taka fontanna, tyle wody!!!
Szaleństwa w jeziorze (w którym po raz kolejny, znowu wprowadzono zakaz pływania z powodu sinicy, której żaden mądry nie potrafi się pozbyć.)
Zadowolony z siebie szatan. Pamiętajcie, nigdy nie zostawiajcie kremu, talku itp. w zasięgu dziecięcych łapek!!! Pół pokoju tym cholerstwem uświnił...
Bo ciocia dała buziaka ;)
Po skuciu płytek, które były obudową wanny ze zdumieniem odkryłam, że zalęga mi się tam... pies! :D
Jak zoo to zoo, Trysio śpi, a Tyler wyleguje się na nim :) z bitą godzinę tak leżeli.
Występ ze szkoły tańca Wiki na zakończenie tego roku :)
Zadowolona Młoda z medalem :D
A tak bawią się baby jak im chłopy łańcuchy poluzują i z kuchni wypuszczą :D Spotkanie po latach.
Takie też uczty robią sobie baby na kąpielach solankowych i saunie po stresach egzaminacyjnych i dnia codziennego ;) Bosko!
A tak mi dziś Tris dzielnie pomagał przy pieczeniu ciasta (czort z tym, że potem cała kuchnia była uwalona cukrem pudrem, mąką itd.
I to chwilowo na tyle. Jakiś ambitniejszy post będzie na dniach :D Mam już zamysł na jakieś trzy, pozostaje je tylko napisać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz