Witam was wszystkich w 2017 roku! Z wielką ulgą i mentalnie czystą kartą wchodzę w ten nowy okres. Zrzuciłam z siebie balast, wszystkie problemy i wchodzę z całkowicie czystym umysłem w to wszystko. A przed nami wiele zmian, planów i pomysłów. Powoli ale konkretnie wchodzimy w to wszystko. No i niestety z chorobą...
Z jednej strony wydawało się, że posłanie Tristana do przedszkola to super pomysł. Z drugiej nie spodziewałam się, że co rusz będzie przynosił jakieś choróbska i zarażał tym wszystkich. Aktualnie tylko Wika jest zdrowa ( a swoje już odchorowała), ja i Tris drugi raz chorzy w przeciągu miesiąca no i nawet Łukasza złapało. Ale bez narzekania, podkurujemy się i będzie ok ;) Nawet z jednej strony po cichu mi to wszystko na rękę, bo nie wyobrażam sobie przy aktualnej pogodzie i temperaturze stać na górce, bo jaśnie państwo chce pozjeżdżać ;P
Minęły święta to wiadomo. Minął też Sylwester. U nas to był rozgardiasz do samego końca, który przyprawiał mnie o bóle głowy. Najpierw plan, że jedziemy do Krakowa. Plan zacny, uzgodnione to i owo fajnie. Była też opcja pobawić się w Katowicach. Też spoko sprawa. Ale tuż przed Sylwestrem, Łukasz dostał grafik miał na drugi dzień stawić się w pracy. No trudno, bywa. Zorganizowaliśmy posiadówkę ze znajomymi u nas w mieszkaniu, co ułatwiło sprawę z psami i takie tam. I mimo, że dzień przed Sylwkiem Łukasz dostał telefon, że jednak ma wolne nie zrezygnowaliśmy z niczego. Impreza się udała, było fajnie, wpadli starzy przyjaciele których nie widziałam całe lata. Dzięki jeszcze raz za wszystko!
No a póki co planujemy wypad do Krakowa, bo trzeba ogarnąć parę spraw, Za miesiąc obchodzimy z Trisem urodziny. Organizujemy sprawy weselne i teraz nie ma zmiłuj. Będzie co robić :) A wczoraj prawdopodobnie zawaliłam egzamin zawodowy i czeka mnie w czerwcu poprawa, plizzz trzymajcie kciuki ;)
Niemniej z racji choroby, gorączki, ogólnie trupiego samopoczucia kończę ten wywód, wrzucam foty piesełów i odezwę się jak wyzdrowiejemy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz