środa, 18 stycznia 2017

Weź pieseczka mówili.... ;]

Że stara Janis jest psiarą od dziecka, psy kocha, uwielbia, szanuje, itd. wie chyba każdy. Że adoptowanych bidul ma sztuk dwie, bo jedna to za mało też wszyscy wiedzą. Że owe piesełki mają swoje charakterki i robią różne dziwne, niekoniecznie pożądane rzeczy też wiadomo nie od dziś. I tak oto cały ten wpis będzie poświęcony właśnie psom.


Ostatnio moje cudowne, kochane pusiaczki przechodzą samych siebie w dostarczaniu mi wrażeń. Dziś na ten przykład, musieliśmy wybrać się do Lidla po zakupy zatem Vader i Padme musieli zostać w domu. Standardowa procedura zamykania Padmeła w klatce, zabranie śmieci co by Vaderek nie maszkecił i dawaj do sklepu. Po godzince wróciliśmy do domu i zastaliśmy klatkę wraz z zawartością w postaci obsikanego z radochy kundla aż w przedpokoju (stała w naszym pokoju, więc małą franca przejechała tym czołgiem dobre 3-4 metry) oraz skruszonego, winnego kundla nr 2, który ewidentnie coś przeskrobał. Po chwili ujrzeliśmy majestatycznie upstrzoną szkłem kuchnię, bo pieseczek postanowił poczęstować się resztkami z blatu i było małe niepowodzonko. No cóż, procedury w ruch, Padme do wanny i kąpiel, sprzątanie kuchni itp. A to tylko z dzisiaj wrażenia.

Na ten przykład wczoraj kochana Padmusia postanowiła zeżreć wszystkie naleśniki (dobrze, że zdążyliśmy zjeść obiad) jakie zostały. A naleśniki robiłam dlatego że rolady, które zrobiłam dzień wcześniej i które zostały niestety na piecu również wylądowały w żołądeczkach moich szanownych podopiecznych. W gratisie do tego zastałam kuchnie całą w rozwalonych śmieciach i strzępach papieru do pieczenia.

Mało? Klatka Padme ma bardzo małe odstępy między prętami, inaczej by je wyrwała. Jest zabudowana, ma tylko okna i drzwiczki. Nie dość, że łajza ją przesuwa, to jeszcze ostatnio poczęstowała się moimi jeansami. Dosłownie wciągnęła je między te kratki i zmieliła w maleńkie strzępy. Jakby mi domofonu było mało.... O ostatnim spacerku i władowaniu włochatego dupska to rzeczki nie wspomnę (a ja naiwna myślałam, że jak wszystko zamarznie to będzie trochę spokoju od taplania w bagnie).

Jeśli kojarzycie film pt "Marley i ja" to Padme to właśnie taki Marley.. tylko mniejszy :P Po tych zacnych wydarzeniach naszło mnie napisać/obalić kilka rad dla chcących posiadać pieska. Oczywiście z przymrużeniem oka więc proszę nie brać wszystkiego dosłownie i poważnie ;)


Dekalog potencjalnego posiadacza psa

1. Nie kupuj - adoptuj!
Oczywiście akcja szczytna, wiele bid czeka w schroniskach i domach tymczasowych na kochających właścicieli. Pamiętaj jednakże, że często niestety psiaki te są po przejściach, mogą mieć jakieś traumy i nieco... zwichrowane łepetyny. Uzbrój się zatem w ogromne pokłady cierpliwości.

2. Weź szczeniaczka mówili, będzie fajnie mówili.
Jako, że mój Vader jakiś markotny się zrobił postanowiłam adoptować szczeniaczka, co by się chłopina nieco rozerwał. Nie dość, że zrobił się zmierzły niczym Eustachy Motyka z kreskówki o Chojraku, to jeszcze ów szczeniaczek z wiekiem wcale się mądrzejszy nie robi. Przykłady macie powyżej, a to tylko czubek góry lodowej wyczynów tej słodkiej, puchatej suni. Historie z domofonem, wyrywaniem pstryczka do światła, zrywaniem tapety itd poruszałam już kiedyś więc powtarzać się nie będę ;)

3. Nie wierzcie w każde słowo, które wam powiedzą ;)
"To będzie duży pies. Połączenie malamuta z berneńczykiem, także spora wyrośnie, trzeba się z tym liczyć." Tak. Padme miała być wielka. Pasowało mi to i z tym większą chęcią przygarnęłam słodziaka. No cóż... ma wielki... potencjał :) Za to ona sama jest raczej drobnych gabarytów, niepowodzonko troszkę. "Całkiem dobrze chodzi na smyczy, fajny grzeczny piesek" taaa.... mały potwór ciągnie jak opętana, udusi się, ale ciągnąć nie przestanie. Do tego hmm grzeczny.. no w sumie to tak. Dopóki nie zostanie sama w domu to jest w miarę grzeczna.

4. Pies to najlepszy przyjaciel, jest bardzo wdzięcznym stworzeniem.
Najbardziej wdzięczne i przyjacielskie są w momencie kiedy coś jem. Ojj wtedy to by mi w tyłek wlazły gdyby mogły. A najbardziej przyjacielskie są kiedy styrana dniem chcę się położyć na łóżku i proszę aby z niego zeszły... nope. Hrabia i hrabianka leżą rozwaleni na środku, zajmując całą powierzchnię i choćbym się położyła na nich to ani myślą się ruszyć. A jak Vader ma wyjątkowo zły nastrój to wstanie, poczeka aż się położę po czym majestatycznie przeturla mi się po twarzy lub postanowi na niej usiąść. Wdzięczność za dach nad głową, ciepły dom i pełne michy idealnie okazana! :D




5. Psy są czyste, rzadko się je kąpie.
Może Vader tak... Padme... to temat rzeka. A nawet temat kąpiel. O obsikiwaniu się od głowy po czubek ogona w klatce już było. Do tego dochodzi uwielbienie do kąpieli błotnych, bagiennych, wszelakoochydnych. O ile tylko śmierdzi bagnem to jest spoko. Zwykle oboje walą jakimś stawem czy innymi glonami. Gorzej jeśli nie tylko czuć, ale też widać.. jak na załączonym obrazku. Padme tym sposobem jest kąpana średnio 3-8 razy w miesiącu.



























6. Psy nie niszczą jak inne zwierzęta.
Serio....? Tu temat chyba wystarczająco wyczerpałam. Mogę ewentualnie dodać jeszcze wizualizację. (Tak, to tapeta... z kuchni.)




7. Tylko najlepszej jakości karmy albo barf, żadnego ludzkiego jedzenia!
Tja... z całą pewnością te opinie obchodził tą moją szatańską dwójkę kiedy zżerały moje rolady, naleśniki, zajumały gnaty po żeberkach z kosza, które potem oczywiście zwróciły i próbowały ponownie zjeść, kiedy kradły wszelkie inne żarcie i wtedy kiedy Padme dobrała się do paczki chipsów.... Może inne psy muszą uważać, te karaluchy ewidentnie są wszystkożerne i nic im nie straszne. Btw, pierwszy raz widziałam psa który zjadł cebulę i mandarynkę...



8. Proste zabiegi pielęgnacyjne wykonasz samemu.
Tak to prawda. Czesanie itp to banał. Kąpiele itp również. Ale w przypadku Vaderka moją zmorą jest obcinanie pazurów. Ma je okrutnie grube, unerwione i jest patentowanym panikarzem jeśli chodzi o grzebanie mu przy łapach i każdorazowe podejście do cięcia kończy się szamotaniną, pogryzieniem i podrapaniem, mimo, że wiem jak taką cholerę trzymać i że robią to nawet 2 osoby. Nie i basta.

9. Daj psu zabawki, nie będzie się nudził, to nie narozrabia...
W naszym wypadku standardem jest, że to co sprawdza się wszędzie, u nas absolutnie nie. Psiury mają w czterech szanownych, kudłatych literach zabaweczki, kosteczki i inne duperele. Śmieci są najlepszą rozrywką! Ewentualnie cholerny domofon ^^

10. Kochaj psiaki bezwarunkowo
Oj tak tu jest w 100% racja. W innym wypadku dawno sprzedałabym je do wietnamskiej knajpy ;)



Oczywiście takie narzekanie jest w tonie żartobliwym, za nic nie zamieniłabym tej dwójki charakternych kudłaczy na jakiekolwiek inne. :) I mimo wszystko polecam psiaka każdemu, moim cholernie wiele zawdzięczam ;) A teraz spróbuję się władować na swoje łóżko o ile jaśnie państwo pozwoli ^^





3 komentarze:

  1. Po pierwsze - weź pod uwagę, że Twoja sunia to wciąż jeszcze szczeniak (o ile się nie mylę to nie ma jeszcze roku, prawda?). Jeszcze trochę czasu minie zanim przestanie niszczyć.
    A po drugie - jeśli faktycznie ma coś z malamuta (cechy tej rasy mogą być niewidoczne w fenotypie psa, ale w genotypie i charakterze to i owszem)- jest psem pracującym. Spacery, które zapewniasz kundelkowi to najprawdopodobniej niewielki % ruchu, którego sunia potrzebuje. Przecież te psy lubią biegać po 10-15km dziennie, a nawet więcej. Z doświadczenia wiem, że pies zmęczony to pies szczęśliwy, a tej małej do stanu zmęczenia jeszcze daleko. Klatka w jej przypadku to niestety też kiepski pomysł, bo zrozumiałe, że chcesz mieć pewność podczas nieobecności w domu, że nic nie pogryzie, nie zniszczy, ale gdybyś wcześniej porządnie ją wybiegała, zmęczyła i uwolniła ogromne pokłady energii, które ma - najprawdopodobniej późniejszy czas w domu spędziłaby spokojnie, śpiąc. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd wniosek, że pies nie jest wybiegany? Teraz kiedy jest zima, faktycznie nieco spacery się skróciły ze względu na drugiego psa, który marznie dużo szybciej, ale chociażby jesienią i latem, spacery po 7-15 km były normą. I niestety nie dawały nic, bo nadal niszczyła, a nie są to drobne zniszczenia, jakby się uparła mogłaby zrobić sobie sporą krzywdę, zatem klatka była konieczna. Padme niszczy ze strachu co zauważyliśmy dawno temu, po prostu panicznie boi się kiedy zostawiam ją samą, albo nawet z kimś. Minie trochę czasu zanim się uspokoi, a niestety mimo szczerych chęci nie zawsze jest mozliwość zabrania psa ze sobą. Także, pouczania w tej kwestii nie potrzebuję, bez urazy ;) Wiem jakie są wymagania danych ras, wiem czego psy potrzebują, ale też warto brać pod uwagę, że każdy pies jest inny, niektóre bywają po przejściach itp. Vader też niszczył, potem się uspokoił. Z Padme najpewniej z czasem może być podobnie.

      Usuń
    2. Inna kwestia, przecież ja wszystkie te rzeczy biorę pod uwagę, a tekst był napisany bardziej humorystycznie.

      Usuń