Witajcie ponownie po tej długiej przerwie. Mniemam, że blog ten stracił już zainteresowanie z racji tej ciszy z mojej strony, jednak nie była ona do końca zależna ode mnie i mam nadzieję, że mam jeszcze okazję wzbudzić tu zainteresowanie. Ostatnie dziewięć miesięcy minęło nam bardzo burzliwie, negatywnie, przeplecione wieloma nawarstwiającymi się problemami. Stąd totalny brak chęci i czasu na pisanie. Potrzebowałam sporo czasu aby poukładać sobie życie na nowo, wyjść z niemałej nerwicy i pozamykać wiele spraw. W każdym razie dziś mogę powiedzieć, że nasz nowy rozdział otwarł się na dobre i wszystko skończyło się bardzo pozytywnie.
Zatem co u nas? Dogadałam się z ex-partnerem, nie wróciliśmy do siebie, ale dziś dosyć zgodnie dzielimy się opieką nad Tristankiem. Ze studiami mi niestety nie wyszło, nadmiar nauki w tym momencie mnie przerósł i wylądowałam na techniku weterynarii. Wika powtarza pierwszą klasę, nie dała rady opanować materiału i nadal czeka nas sporo pracy. Ale jak wiadomo nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Wiele spraw nam się zweryfikowało, ale nie mamy na co narzekać. Z tych pozytywnych wieści nadal żyjemy rock'n'rollowo, nawet bardziej niż kiedyś. Osobiście zaliczyłam w tym roku dwa duże koncerty, mianowicie Reckless Love oraz Aerosmith. Wszystko na spontanie i na wariata ale tak w końcu najlepiej. Moje latorośle również miały okazję być na mniejszym i plenerowym, a nawet dwóch. Edukacja muzyczna jednak daje efekty. Mieliśmy również okazję wyjechać na dwa tygodnie nad morze z moją mamą, a nieco później na tydzień z przyjaciółmi w góry do naszego kampingu. Tak więc muszę przyznać, że ten rok jest naprawdę dobry, pozytywny i dużo się w nim dzieje. Dokładnie tak jak sobie życzyłam. Ah, jest jeszcze jedna chyba największa zmiana, którą specjalnie zostawiłam na koniec. Niedługo po ostatnim wpisie, miałam szczęście poznać pewnego pisarza. Zapoznanie się może niezbyt chwalebne, bo w barze za to na tyle skuteczne i intensywne, że od blisko miesiąca ów pisarz mieszka z nami. Do tego przyznaję, gdyby nie on (i jak wspominałam kiedyś oczywiście przyjaciele) nie pozbierałabym się tak łatwo. Tworzenie takiej zakręconej patchworkowej rodziny jest cholernie trudne i mało kto by się na to zdobył, tym więc bardziej jestem pełna podziwu, że nam się to póki co całkiem nieźle udaje. Trzymajcie zatem za nas kciuki aby wszystko szło dalej tak dobrze, a ja tym razem obiecuję, że nie będę dawała dupy z pisaniem notek (w końcu gdzieś muszę się wyżyć literacko haha!).
To wszystko w nieco chaotycznym skrócie, ale bardzo chciałam wam nieco przybliżyć ostatnie miesiące. A teraz je zobrazuję i wrzucę trochę (a nawet więcej niż trochę) ciekawszych zdjęć z tego okresu ;)
Koncert Reckless Love w Warszawie. Pamiętne spotkanie z wokalistą i całym zespołem.
A tu z kolei koncert Aerosmith na który czekałam wiele lat. Świetny, spontaniczny wyjazd, cudowny klimat i after w najlepszej knajpie jaką kiedykolwiek widziałam! I ten mój biedny facet w roli rodzynka. I świętej pamięci złota biżuteria.
Jest czas na zgrywanie gwiazdy rocka i jest czas na zrzucenie cekinów i tapirów i trzeba poganiać z dzieciakami po placu zabaw.
Pamiętna randka na strzelnicy, na którą mój luby zabrał mnie po powrocie z wakacji.
Jakieś tam wyjście do naszej lokalnej Tawerny podczas wolnego od dzieci weekendu.
Dzień dziecka, młoda świruje pawiana na koniu ;)
Takie tam zabawy z przerabianiem zdjęć ze spaceru ;) Billion dollar babies :D
A jak dorosnę to będę klawiszowcem!
Takie nasze małe urban exploration w okopach z II WŚ. Oczywiście w środku nocy!
Wyjście nad jezioro
Bo prawdziwi rockmani sypiają tak o!
Jem pierwszy raz samodzielnie spaghetti ;)
Californication ;)
Bobasowa joga :D
Hipiska i mały Ozzy :D
Kilka fotek z wakacji nad morzem.
Koncert z okazji 20-lecia Cree i 35-lecia Oddziału zamkniętego (Rock na plaży) z naszymi przyjaciółmi z odległej Warszawy ;)
Takie jakieś densy z Trisem.
Urodziny moje, Anny i Marty. Bo kto nam zabroni? ;)
Rock'N'Roll chick ;) oczywiście przy jakże zabójczym samochodzie!
Młoda złapała fazę na trzaskanie samojebek przystankami (to chyba tylko Tyszanie zrozumieją...)
Jedno z najaktualniejszych fotek, z placu zabaw :)
A tu Vader i Rufus (wprowadził się wraz z mężczyzną moim i teraz ustawicznie zasrywa nam dywan :D)