Ok, w samych Katowicach punkt pierwszy programu, lecimy do komornika po pisemko. I tu zonk... potężny próg do klatki chodowej i strome schody... Dobra, wózek wtarabaniamy na klatkę, malucha na ręce i wio po nieszczęsny świstek. Sprawa załatwiona. Punkt drugi. Sekretariat mojej szkoły. Szlag by to, ta sama sytuacja. I znowu brzdąc na ręce i dawaj na pięterko. Dyplom i świadectwo odebrane, jak już wspominałam kilka postów temu, jestę architektę. ;) Obowiązki załatwione, ale czymże byłby ten wyjazd, gdybym nie zajrzała do H&M co by obejrzeć koszulki dziecięce z logami kapel rockowych o których wspominał mi Pan Tata i rzecz jasna gdybym nie zajrzała jak zawsze do ukochanego antykwariatu. Z H&M, wyszliśmy z koszulką Led Zeppelin dla Tristanka (oj wierzcie mi, musiałam uruchomić wszelkie zapasy swego samozaparcia, żeby nie kupić jeszcze koszulki Beatlesów, Ramonesów i piżamki The Rolling Stones. Wszystko w swoim czasie hihi!) i branzoletką dla Wiki. Swoją drogą, żałuję okropnie, że wyprzedali już kozulki AC/DC, pasowałaby genialnie do naszej torby na wózek. Z antykwariatu, wyszłam o dziwo tylko z dwoma książkami, a Tristanek z jedną, którą dostał od Pani sprzedawczyni na pociechę przy fochach, a którą chciał zwyczajnie zjeść ;) Po powrocie na Tychy, zdążyliśmy jeszcze skoczyć do dziadków i zrobić szybkie zakupy.
Za to w piątek już tak kolorowo nie było, bo potrzebne papiery i wnioski musiałam zatargać do MOPSu, znowu zrobić zakupy, czekać na przystanku na spóźniający się mocno autobus przy akompaniamencie marudzącego i śpiącego Trisa, dojechać do domu, od razu odebrać Wikę od dziadka, który ją podwiózł i ugościć mamę i siostrzenicę Pana Taty. Zapomniałabym, po raz kolejny starsza Pani w autobusie zdążyła mnie zdenerwować pchając się na siłę przede mnie (a stałam już w drzwiach) i zdzielając mnie łokciem. Co ciekawe Pani w ręku miała kule więc zastanawiam się skąd u schorowanych ludzi tyle siły i werwy.... Za to wszystko dziś się byczymy cały Boży dzień. Nawet obiadu nie gotowaliśmy uznając, że kanapki nam spokojnie wystarczą. Ja nie narzekam, w końcu obiecałam sobie nie objadać się w takim stopniu ;)
Z przykrych wieści: Musieliśmy niestety pożegnać naszego Edgara. Nie wiemy czemu nas tak szybko opuścił i jest nam bardzo smutno z tego powodu. Ledwo zdążył się z nami oswoić. Będziemy tęsknić.
Chwalimy się pierwszą koszulką kapeli! Młodemu zostawię ją na pamiątkę i dam na 18 urodziny ;)
Ostatnio jakoś mało zdjęć robimy, trzeba nadrobić!
Lansuję się w prezencie od chrzestnego ;)
Nie nie jesteś "architektę"... Ludzie wiele lat uczą się na tym kierunku poświęcając swoje życie prywatne i psychikę goniąc terminy setek projektów. A czy ty chociaż kiedykolwiek miałaś praktykę w swoim zawodzie mając zajęcia raz na ruski rok w prywatnej szkółce?
OdpowiedzUsuńSama robiłam taką "śmieciową" szkołę i wiem, że trzeba się jednak napracować na studiach aniżeli na takim czymś gdzie i tak nic to nie wnosi w Twoje CV, bo mało jaki pracodawca traktuje taką nauke poważnie.
Jesteś normalna? Czy masz kompleksy? Po to napisałam to w taki sposób, bo jest to pisane żartem. Ludzie trochę rozumu. Wiem wyobraź sobie ile lat trzeba spędzić na architekturze, moi znajomi to studiują. Tą szkołę robiłam po to aby zabić czas i dowiedzieć się czegoś nowego, ale widać niektórzy muszą zrobić z igły widły. Na studia dopiero się wybieram, ale oczywiście Ty i Tobie podobnie zawsze znajdą jakieś "ale" do którego muszą się dopieprzyć. Jeszcze gdybym chciała pracować w zawodzie, to jedno ale ani mi się śni to robić, bo zawód mam zupełnie inny.
Usuńto jakby tak było to każdy by tak pisał dla żartu np. "mam bas za 7 tysięcy", a Ty przychodzisz do tej osoby a ona mówi na to, że to wiesz, to tylko taki żart XD żarty nie polegają na tym, żeby kłamać.
UsuńDobrze, specjalista architektury wnętrz. Lepiej Ci?
UsuńJa mam pytanie - bynajmniej nie złośliwie - na cholerę Ty odpisujesz na te wszystkie komentarze skierowane w Twoją stronę? Nie lepiej mieć to gdzieś a najlepiej moderować komentarze? :)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam bloga, trochę poczytałam - no ja proponuję jednak moderację, albo zaznaczenie aby osoby niezalogowane nie mogły pisać komentarzy.
Bo póki co to czytam masę Twoich tłumaczeń, ot - tu i teraz.
Potem kolejne wypracowania i inni się nakręcają.
Olej z grubej rury i tyle.
Bo im bardziej się tłumaczysz tym bardziej się pogrążasz. Niestety ...
Czasami się jeszcze łudzę, że do człowieka idzie przemówić. A inna kwestia mam niezły ubaw z tego jak się trolle nakręcają i wynajdują co raz to ciekawsze powody do hejtu ;) Ale odechciewa mi się już z nimi dyskutować nie ukrywam. Ludzie cierpią na wieczny ból dupy i nic z tym się nie zrobi.
UsuńPrzemówić? Czy udowodnić? Mi się wydaje, że każdy powinien żyć własnym życiem. Jeżeli kogoś boli dupa, że jestem młodą matką, na dodatek podwójną, niepracującą - to niech go to boli. Żadna z osób krytykujących Twoich dzieci nie niańczy, nie wychowuje, nie utrzymuje.
UsuńA takie komentarze zaśmiecają Ci tylko bloga.
Stawiają Cię w okropnym świetle. Serio. :)
Więc poco chcesz komuś COŚ udowadniać?
Moderuj komentarze, usuwaj te głupoty jak leci.
Oni to nakręcają, a Ty łapiesz przynętę i sama się nakręcasz.
Na moim blogu też co jakiś czas pojawiaja się trolle.
Ale ja moderuje komentarze i usuwam to jak leci.
Nikt mi bloga nie będzie zaśmiecał.
Muszę przyznać, że masz rację. Ja nerwus jestem a jak kto trafi na mój zły humor to sie potem wyżywam, ale fakt najlepiej usuwać co zaraz uczynię ;)
UsuńAutorka bloga to, wydaje mi się, silna dziewczyna i myślę, że opinie innych ludzi, także te nieprzychylne, spływają po niej :)
OdpowiedzUsuńJa chciałam zapytać czy chciałabyś mieć w przyszłości więcej dzieci? Moglibyście założyć fajną kapelę a'la The Jackson 5 :P
Pozdrawiam.
Brawo ;) Miło poczytać coś miłego, a troli można strollować. Hehe myślałam o tym, i nawet nie wykluczam, że sprawię sobie może keidyś trzeciego bajtla.... Jednak póki co mam dość z dwójką :D
UsuńSylwiana, nic sie nie martw. Ja Cię nie znam osobiście, tylko poprzez "kogoś" (znaczy się, znamy tę samą osobę), ale widzę po samym Twoim blogu, żeś fajna dziewczyna :)
UsuńIdioci zawsze się zdarzają i na to nie ma rady. Jedynie co, to można się pocieszać, że ci, którzy tak zawsze bez powodu po kimś jadą, to robią to dla poprawy własnego, zjebanego samopoczucia. Widać niczym nie mogą się pochwalić, nie mają żadnej pasji ani nie robią nic, co sprawiałoby im przyjemność, więc chociaż w ten sposób próbują sobie poprawić dzień. Skoro oni mają zjebane życie, to czemu inni mają mieć fajne? Też im trzeba zjebać, a jak!
Nie pozostaje nic innego, jak tylko się pośmiać z nich. Wal to, co mówią, to jest nieważne. Dajesz radę dziewczyno :)
Życzę Ci spokojnego wieczoru :)
A.
Ja zawsze sobie żartuję, że trzeba mieć podejście celebryty "nie ważne co mówią, byleby gadali". I tego się cały czas trzymam ;)
UsuńJa Cię naprawdę podziwiam. :) Szczegolnie to, że potrafisz to wszystko ogarnąć. I ma jedno pytanie: pamiętasz może, po ile była koszulka LZ? Dobrze, że dzieci od początku słuchają dobrej muzyki :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze potrafię, nie jestem ideałem ;) Bywa, że mam ochotę zakopać się pod kocem i nie wyłazić :P Koszulka była po 30 zł bodaj, bez grosza. Zapomniałam napisać o tym w notce ;) I staram się aby słuchały, bo jak widzę co jest teraz modne to mi się niedobrze robi. Kiedyś Axl Rose powiedział "Chciałbym doczekać się takiej sytuacji, kiedy włączę sobie radio i nie będę miał ochoty zrzygać się po tym, co usłyszę." popieram te słowa w stu procentach i często powtarzam.
Usuń