wtorek, 6 grudnia 2016

"...dobrze być w swoim domu..." :)

To co się ostatnio wyprawia zaczyna przekraczać wszelkie moje i ludzkie pojęcie. Tyle lat pod górę, z kłodami pod nogami, z pyłem w oczach, siekierą w plecach i całym arsenałem bólu i upokorzenia sprawiło, że mocno zwątpiłam w to czy kiedyś w ogóle będzie wreszcie całkiem dobrze. A jednak. Przyszedł i dla mnie czas kiedy jest w końcu tak, że jedynymi powodami do narzekania jest co najwyżej nieumyty kubek na kawę, foch Trisa lub nie taki krój kiecki (w życiu bym nie pomyślała, że będę miała tego typu problemy pierwszego świata....).


Przyszła jesień... teraz to już w sumie zima. Nam się żyje z dnia na dzień coraz lepiej, cały czas planujemy ślub, mieliśmy nawet spotkanie z konsultantką w tejże sprawie. Miejsce wybrane po długich ambitnych naradach, menu również, lista spraw do załatwienia zrobiona i powoli, krok po kroku cała ta wizja zaczyna przybierać mocno realny kształt. W życiu bym nie pomyślała, ze planowanie ślubu będzie dla mnie taką radochą ;) W dodatku we wszystkim przyklaskuje nam rodzina zarówno z jednej jak i drugiej strony, co nas niezmiernie cieszy. Pozostaje nam teraz odliczać do 29.09.2017, bo tego dnia to wiekopomne wydarzenie ma się odbyć. W międzyczasie odświeżyliśmy również nasz pokój i teraz ściany dają po oczach pięknym ciemnoczerwonym kolorem, bo na to ustrojstwo złożone z dwóch różnych, odrapanych w iście artystycznym stylu tapet patrzeć już nie mogłam. A co się naklęliśmy wraz z moim dziadkiem przy malowaniu, co było nerwów i syfu to tylko my wiemy. Zwłaszcza, ze o ile udało się dzieci wysłać na te kilka dni do dziadków, to psy musiały już zostać w domu. Psy + tynk i farba = nope. To równanie jest zdecydowanie błędne, niewłaściwe i nie należy go stosować. Padme nadal jak była francą tak jest, mały Houdini potrafi zawsze znaleźć sposób na wydostanie się z klatki, zeżarła drugi już domofon :) Właściwie to znajdowała sposób, ponieważ mamy nową klatkę. Taką, której nie potrafi rozwalić. I tak kariera Padminiego się skończyła ;) Przynajmniej póki co ;p A starą klatkę będziemy niebawem przerabiać dla naszej nowej lokatorki Nancy. Czyli świnki morskiej. I jej przyszłej, jeszcze nieokreślonej współlokatorki.

Z kolejnych nowości, udało nam się zapisać Tristana do oddziału przedszkolnego w szkole Wiki. W końcu mały zwyrol ma się gdzie wybawić i wyszumieć, to potem w domu jest względnie spokojny. No i nie wychodzi nas to drogo, bo jedynie kwestia obiadów. Pierwszy tydzień mu się bardzo podobał, obecnie drugi siedzi w domu, bo już zdążył przywlec jakieś paskudztwo. A również tym samym skończyły się wszelkie problemy Trisa z zasypianiem, ma gdzie się wyszaleć, nie ma czasu na drzemki itd. i pomiędzy 21, a 22 idzie grzecznie spać do swojego (!) pokoju wraz z siostrą :) W sumie to tyle na chwilę obecną :) Wracam do szukania wymarzonej kiecki, a niebawem parę nowych rzeczy tu planuję wrzucić ;)


Trochę fot pusiaczków, bo dawno nie było :)


Brudasy <3 p="">

Cała wataha brudasów :P

I oczywiście wydanie z serii "bezczelne brudasy" ;)

Najlepsze kumpele czytają ;)

Zapoznajemy się z Nancy ;)

Pełna chata :)

Vader and Nancy

Tris and Nancy :)


Stare konie kupiły sobie pościel ehh ;)

Jesienny zwyrol :)

<3 p="">
Zwyrolek ze swoim smokiem :*

Tristanu mały kuchcik pomaga mamie :)

Mamuśka miała też okazję wyjść na miasto z dziewuchami ;) podczas gdy Łukasz podjął się na ochotnika ambitnej akcji, zajęcia się tego wieczora dziećmi :)

A na pół roku dostałam taki oto prezent < 3

No i moja ostatnia zdobycz! Już pare miesięcy temu miałam sobie kupic, a ciągle wylatywało z głowy :)

A tymczasem cierpliwości, prace nad tym nieszczęsnym blogiem trwają, mam nadzieję, że niebawem wszystko ruszy jak należy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz