piątek, 12 lipca 2013

Dzień jak codzień...

Dzisiaj z szanowną bajtlownią, zrobiliśmy sobie wyprawę na pół miasta. Załatwianie chrztu, zakupów i innych spraw do łatwych nie należy kiedy ma się obok dwójkę pokrzykujących brzdąców, a rano zostało się brutalnie ściągniętym z łóżka z powodu wizyty dziadków. Dodam tylko, że z powodu pewnej nieprzyjemnej sytuacji spałam tylko ze 3 godziny. Jednak wyszliśmy z tego zwycięsko! Udało nam się nawet kilka zdjęć zrobić. Ale byłoby zbyt pięknie gdyby dzień układał się zbyt kolorowo ;) Po powrocie do domu musiałam oczywiście zastać rozwalone śmieci, których wychodząc do pracy zapomniał wyrzucić Pan Tata. Na szczęście nie miało to porównania z pobojowiskiem jakie popełnił Vader kilka tygodni temu. Tym razem wyjątkowo nie wyrwał stołu ze ściany i nie uraczył potłuczonymi przetworami kafli w całej kuchni. Po uprzątnięciu bajzlu przyszedł czas na robienie obiadu. I tu z kolei moje latorośle postarały się o to abym nie stała cały czas przy garach, tylko biegała na krótkich dystansach kuchnia-pokój-mały pokój-łazienka i rozpaczliwie w chwilach pozornego spokoju próbowała dopić kawę. Na szczęście po jakiś dwóch godzinach udało mi się ogarnąć jedzenie (przepis dodam później), ochoczo pomocną Wikę, i marudzącego od rana Tristana. Tyle dobrego, że chociaż pies nie właził mi w drogę tylko rozłożył swoje subtelne 20 kg na samym środku kuchni i spał. Sukces. Oczywiście kiedy zasiadłam już do komputera z jedzeniem i nadzieją na w miarę spokojne spędzenie reszty wieczoru, Wika musiała rozlać sok na świeżo wyprany dywan, a Tristan rozedrzeć swoją małą mordkę, co uniemożliwiło mi spokojną konsumpcję. Za to nasz upierdliwy kudłacz próbował zrealizować plan dobrania się do wyżej wymienionego obiadu. Cóż o macierzyństwie można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest nudne! A mój mężczyzna nawet nie ma pojęcia jakie atrakcje traci będąc w pracy ^^




Prezentacja musi być!

Początek kolejngo twórczego dnia...

Łiiiiiii!!!!!!!!!!!! :D



Małe wygłupy po zakupach :)

Jaka matka...

...taka córka ;)

Muszę się pochwalić, spodnie Wiki są naszą najnowszą zdobyczą lumpeksową ;]





2 komentarze:

  1. masz jakis kontakt z malym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możesz o takich sprawach rozmawiać ze mną prywatnie? Nie mam i mieć nie chcę.

      Usuń